Czy mieszka tu czarownica?

Tej trasy nie znajdzie na żadnej mapie. Tylko gospodarz, zakorzeniony w tutejszych lasach, wyrosły w nich na podobieństwo zdrowego pędu, potrafi odnaleźć szlak opuszczonych chałup i nie pogubić się na rozwidlonych ścieżkach.

Specjalistka nigdy by nie wpadła na myśl, żeby wspiąć się na zbocze, gdzie stoi kilka budyneczków. Ponad nimi wykopane w glinie schodki prowadzą do góry - w ogród. Krzewy czarnych porzeczek rozpychają się między dorodnymi malinami, aby podsunąć pod oczy gości gałązki obciążone kuleczkami owocu. Posesji nie chroni żaden płot. Od pustego domku ścieżka, niewidoczna spod traw, prowadzi skrajem urwistego zbocza. Kilka kroków i znaleźliśmy się na dnie... Na dnie wąwozu, szerokim i wyjeżdżonym. Nawet dzieci przestały marudzić, że chcą wracać. Jak to bliźniaki, rozumiejąc się bez słów, wbiegły na skarpę, w jednym miejscu nieco mniej stromą i omal nie znikły nam z oczu, gotowe podążyć śladami Jasia i Małgosi. Należało im przypomnieć że na końcu drogi nie znajdą chatki z piernika. Prędzej bezpańską zaniedbaną sadybę, obrośniętą zielem. Nie można wspominać o czarownicy, bo na pewno poleciałyby w odwiedziny.

Zauważyliście, że czarownica to od razu seniorka? Babcia, baba Jaga, wiedźma, zawsze pomarszczona, w chustce zawiązanej pod brodą, w towarzystwie kota, mieszkająca w odosobnieniu, najlepiej w chatce bliskiej rozwalenia się, za to wspartej na kurzej nóżce.

Gdyby tak wyjść ze stereotypu: czarownica – bo dysponuje zapomnianymi umiejętnościami. Niedługo zrobienie masła za pomocą ubijania w masielnicy będzie dla dzieci magiczną sztuczką: leje się do środka rzadką śmietanę, a wychodzi złocista bryłka. Nie seniorki wina, że nie ma komu przekazywać tych umiejętności, skoro przestają być potrzebne. Wiedźma – bo wie: wie, czy będzie padać w najbliższych dniach. Wie, jakie zioła zaparzyć na ból zęba i do czego służy okład z liści kapusty. Baba Jaga – dla tych, co obawiają się jej mądrej przenikliwości, znajomości życia i natury ludzkiej, której uczy się siódmy albo kolejny dziesiątek lat. Gdy jakiś nieopierzony młodzik wygłasza swoje uwagi, uśmiecha się pod nosem – denerwująco, bo nie zgadniesz, co się kryje pod tym głębokim, bystrym uśmiechem. Może trzeba było puścić bliźniaki na spotkanie z wiedźmą. Niech dawna mądrość nie zanika. W powiatowych wioskach coraz więcej pozostaje samotnych seniorów w obejściach niegdyś tętniących życiem: dzieci wędrują w świat po pieniądze, rzadko po mądrość. Może nabiorą rozumu, wrócą. Oby seniorzy doczekali ich powrotu. Niech dawna mądrość nie znika, choćby miała leżeć latami na strychu pamięci. Kto wie, kiedy trzeba będzie ją odkurzyć?

W siąpiącym deszczu, w przedwieczornym, pochmurnym półmroku, wracaliśmy szosą pod kapturami i parasolką, pod którą bliźniaki wyglądały jak chodzący grzybek o fioletowym kapeluszu. Nie zaczarowany.

 

W dawnych czasach rodzina składała się z co najmniej trzech pokoleń. Dziś dorastające dzieci wyprowadzają się z domu, wybierając niezależność i prywatność. Obecnie w opinii publicznej panuje przekonanie, że każdy powinien jak najszybciej się usamodzielnić i „pójść na swoje”. Jeżeli tak się nie dzieje i dorosłe dzieci zostają przy rodzicach dłużej, niż jest to konieczne, często są odbierane jako mało zaradne i słabo przygotowane do samodzielnego życia. Czy zawsze jest to słuszna opinia? Wydaje się, że nie. Po pierwsze często nie od razu młoda rodzina może znaleźć mieszkanie albo je wynająć. Przynajmniej przez jakiś czas musi je dzielić z rodzicami/teściami. Po drugie, relacje w rodzinie mogą być tak dobre, że młodzi wybiorą życie pod jednym dachem, zakładając, że im więcej osób w domu, tym weselej. Dziadków ominie syndrom pustego gniazda, a rodzice i dzieci będą mieć w zasięgu ręki źródło pomocy i mądrości życiowej.

Tworzenie wspólnego domu sprawia, że każdy jej członek może liczyć na pomoc ze strony innych, ale także sam pomagać w razie konieczności. Na przykład dziadkowie zajmują się wnukami, odbiorą z przedszkola czy podadzą w czasie kiedy rodzice są w pracy. W zamian natomiast dorosłe dzieci wspierają swoich starszych rodziców, wyręczają ich w cięższych pracach domowych, zrobią im większe zakupy i tak dalej. W przypadku seniorów jest ważne także to, że w razie pogorszenia się ich samopoczucia czy nagłych problemów zdrowotnych, któryś z domowników będzie mógł udzielić pomocy. Łatwiej jest także podzielić się obowiązkami domowymi.

Z drugiej strony kiedy seniorzy, przyzwyczajeni do samodzielnego życia,  w razie zmiany okoliczności  muszą przyjąć do swojego domu swoje dziecko wraz z jego rodziną, bez wątpienia muszą liczyć się z tym, że ich codzienne, poukładane życie ulegnie wielkim zmianom. Tak samo w sytuacji, kiedy dotychczas seniorzy mieszkali z dorosłym dzieckiem, a ma się do nich wprowadzić także jego partner i niebawem na świat przyjdzie potomek. Podobnie w sytuacji, kiedy to senior wprowadza się do domu i rodziny swojego dziecka.

Starszym osobom znacznie trudniej jest przystosować się do nowych warunków, dlatego rodzina seniora powinna dać mu czas na aklimatyzację. Nie można oczekiwać, że od pierwszego momentu wszystko będzie się układało idealnie, trzeba mieć na uwadze, jak silnie oddziałuje tak duża zmiana na starszą osobę. Z drugiej strony, warto zadbać od razu o ustalenie zasad wspólnego funkcjonowania pod jednym dachem. Powinny one być jednakowe dla wszystkich. Nie można oczekiwać, że ktoś w swoim domu się podporządkowywał jednemu domownikowi. Z tego względu ważne jest także, aby nie przemilczać problemów, tylko rozmawiać o nich od razu, kiedy się pojawią.

Aby taki kolorowy scenariusz życia w rodzinie wielopokoleniowej się sprawdził, należy przestrzegać kilku reguł. Mimo wspólnego życia pod jednym dachem, każdy z osobna ma prawo do swojej przestrzeni i wyłącznie swoich spraw. Wspólne mieszkanie nie stanowi o tym, że absolutnie wszystko trzeba uzgadniać z resztą, wszystkim się dzielić i konsultować swoje plany. Każdy ma prawo do swoich zasad i przyzwyczajeń, oczywiście z poszanowaniem innych domowników.

Zamieszkiwanie z rodziną wielopokoleniową jednak wymaga zmiany ośrodka uważności z „ja” na „wy”, a niektóre zasady powinny obowiązywać wszystkich.  Każdy członek rodziny ma te same prawa, ale także obowiązki, jeśli chodzi o budowanie dobrych relacji. Nie wietrzę mieszkania, jeśli tylko mnie jest gorąco, a inni marzną. Nie robię herbaty wyłącznie dla siebie, nie zajmuję łazienki na długo, kiedy ktoś się spieszy do pracy. Taka uważność zapobiega licznym konfliktom o przysłowiowe nic: widelec zostawiony na stole po posiłku, rzucony na pralkę wilgotny ręcznik, kapcie zostawione na środku pokoju, o które ktoś może się potknąć, podkradnięcie bez pytania ładowarki do telefonu. Trudno jest nauczyć się ustępować: pójść do restauracji zamiast do kina, gdy mama ma dość gotowania dla wszystkich, porozmawiać z dzieckiem, choć mam mało czasu, odejść sprzed telewizora, gdy babcia chce zobaczyć ulubiony serial, pożyczyć siostrze najlepszą bluzkę. Dbać o innych tak, jakbym chciał/a, aby zadbano o mnie. Jeśli zrezygnuję z czegoś dlatego że komuś bardzo zależy, mogę oczekiwać, że inni też pójdą mi na rękę, kiedy ja będę tego potrzebować.

W razie konfliktu po pierwszej wymianie zdań warto podjąć refleksję: czy we wszystkim mam rację? Czy moje „chcę” nie krzywdzi drugiej osoby? Czy naprawdę muszę osiągnąć wszystko, czego się domagam? Czy to jest niezbędne? Czy druga osoba nie ma słuszności w swoim stanowisku? Jakie rozwiązanie jest sprawiedliwe? Nigdy nie należy zaniedbywać rozmowy. Rozmawianie nigdy nie jest stratą czasu, a na pewno nie można kwitować konfliktu stwierdzeniem, że „nie ma o czym gadać”, kiedy wszyscy czują problem, bo zepsuta atmosfera wisząca w powietrzu będzie oddziaływać na wszystkich i trzymać w dodatkowym napięciu. Prowadzenie wspólnego gospodarstwa to dla wszystkich domowników nieustające negocjacje i sztuka kompromisu na najwyższym poziomie.

Podsumowując:

Rodzina wielopokoleniowa ma wielkie zalety:

 

- obserwowanie jak funkcjonują osoby w miarę podnoszenia się wieku

- wzajemna pomoc i obecność, wsparcie, porady, wspólnie wykonywane czynności

- budowanie więzi, nauka dobrych relacji

- bogate środowisko, zróżnicowanie, nauka przebywania razem, pozytywne bodźce

- łatwiejsze funkcjonowanie w zróżnicowanym społeczeństwie

- wspólne gospodarstwo – bardziej ekonomiczne, wkład finansowy, wydatki rozkładają się na wszystkich

 

Wady istotne, ale… potrzebne do nauki relacji i wspólnego życia także poza rodziną:

 

- brak prywatności, wtrącanie się, niezgodności upodobań, charakteru, przyzwyczajeń

- konflikty, tworzenie się stronnictw

Lat nam przybywa, zdrowia ubywa, a czasy mamy takie, jakie widzimy. Bez wątpienia najbardziej potrzebny jest nam optymizm i pogoda ducha. Warto spróbować, stosując się do kilku prostych wskazówek.

Stres jest nieodłączną częścią życia człowiek. Stres tworzy się w naszej głowie, powstaje w mózgu. Nie jest tym, co się realnie wydarza, ale naszym odbiorem (refleksją) zaistniałych faktów.

Samotność to bardzo częsty stan osoby w podeszłym wieku, dający czas do myślenia o sobie. Tak, o sobie bez wyrzutów sumienia, że jestem egoistą. Czas na uświadomienie sobie, czego chcę.  Potem można zacząć rozważać, czy moje pragnienia są realne. Trzeba zastanowić się, ile z tego da się zrealizować.