Pani Marta Buczkowska to aktywna, pełna pozytywnej energii, uspołeczniona seniorka z Lublina, zaangażowana na rzecz osób starszych i nie tylko. Ostatnio skupiła się na sprawach dotyczących bezpieczeństwa seniorów. Bardzo chętnie dzieli się swoimi dokonaniami z Elżbietą Mielniczuk z Fundacji Aktywności Obywatelskiej.

Elżbieta Mielniczuk: Na początek osobiste pytanie: czy pani podejmuje decyzje spontanicznie, ryzykownie, na zasadzie że jakoś to będzie, czy raczej się pani waha z obawy przed zagrożeniami związanymi z decyzją?

Marta Buczkowska: Jestem osobą która coś zrobi zanim pomyśli. Działam dla ludzi, nie tylko dla siebie. Odkąd sama zostałam seniorką, inaczej patrzę na życie i na sprawy osób starszych. Widzę wiele rzeczy, które utrudniają nam życie; walczyłabym jak lwica o poprawę sytuacji. To się też przyda młodym. Oni kiedyś też osiągną podeszły wiek, kiedy nie wszystko będzie dla nich proste. Oni nam podziękują. My mamy oczy dookoła głowy: widzimy to, czego młodzi nie dostrzegają, bo niektóre usterki nie są dla nich przeszkodą.

Elżbieta Mielniczuk: W jaki sposób pani zamienia swoje obserwacje w skuteczne działania?

Marta Buczkowska: Bardzo się cieszę z projektów. Ten projekt pozwolił mi zobaczyć zagrożenia i wiedzę, co i jak mogę z tym zrobić. Jako ja, zwykła seniorka, ale też jako członek pewnej grupy. A w grupie siła, łatwiej coś osiągnąć, gdy działa się razem. Nie jestem jedną petentką np. w radzie dzielnicy, ale przedstawiam interes wszystkich.

Elżbieta Mielniczuk: Czytelnikom dopowiem, że mówimy tu o projekcie na rzecz seniorów: „Osobom starszym – bezpieczeństwo i szacunek”, realizowanym przez Fundację Aktywności Obywatelskiej w Lublinie. Starsi mieszkańcy osiedli, w małych grupkach, sami patrolowali swoje dzielnice, szukając podczas spacerów niebezpiecznych miejsc i przeszkód dla osób starszych: dziur w chodniku, braku podjazdów, stromych schodów bez poręczy, miejsc, gdzie bywa zakłócany porządek. Robili zdjęcia tych usterek i w piśmie skierowanym do rady dzielnicy prosili o ich usunięcie. A jak to się stało, że po spacerze zorganizowanym przez panią została pani właśnie „tą od dziury”?

Marta Buczkowska: Po naszej interwencji naprawili między innymi dziurę w chodniku. Niby nic takiego, można ominąć, ale ja tak się przewróciłam, że do dziś mam kłopoty. Znajomi, widząc mnie na ulicy, zaczepiają mnie jako „panią od dziury”.

Elżbieta Mielniczuk: Zdobyła więc pani osiedlową sławę…

Marta Buczkowska: Pewnie, stałam się rozpoznawalna na osiedlu. Sąsiedzi odnoszą się do mnie bardzo pozytywnie. Dzisiaj spotkała mnie sąsiadka z klatki. Powiedziała mi: „Dobrze, że pani to robi. Jeśli potrzeba, to ja się przyłączę”. Inni pytają mnie, co robiłam, dlaczego. Niektórzy śmieją się z tej dziury, a ja będę robić swoje. Ci śmiejący się też korzystają z tego. Sama szukam rzeczy, które są dla nas zakałą, przez które można zrobić sobie krzywdę. I zamierzam interweniować.

Elżbieta Mielniczuk: Co każdy senior może zrobić samodzielnie dla swojego bezpieczeństwa?

Marta Buczkowska: Mogę dosadnie?... Ruszcie się raz sprzed telewizorów i pomyślcie, co chcecie i możecie dla siebie zrobić, a jak wymyślicie, przyłączcie się do nas, a my pomożemy. Nie o to chodzi, by być biernym. Każdy ma w okolicy coś, co mu przeszkadza, a mało kto z tym coś robi. Inni wcale nie wychodzą z domów, a trzeba być aktywnym.

Elżbieta Mielniczuk: Skąd się bierze ta bierność?

Marta Buczkowska: Ludzie się boją, że ich sąsiedzi wyśmieją. Mają poczucie, że nie wypada, nie chcą się wychylać. Niech się inni śmieją. Ale liczy się to, ile osób uniknie wypadku dzięki temu, że to ja doprowadzę choćby do załatania tej przysłowiowej dziury.

Elżbieta Mielniczuk: Czego pani potrzebuje, aby jeszcze skuteczniej dbać o bezpieczeństwo seniorów?

Marta Buczkowska: Potrzebuję wsparcia od ludzi sukcesu. Oni inaczej patrzą na innych. Chodzi mi o biznesmenów, ale nie z powodu pieniędzy. Potrzebuję ich dla ich wiedzy, umiejętności załatwiania spraw, prowadzenia rozmów, planowania. Pewne rzeczy powinno robić miasto, ale niektóre osoby na stanowiskach nie wiedzą, jak żyją pojedynczy ludzie. Chodzi o działanie z serca, nie tylko z urzędu. Ja mam doświadczenie z różnych miejsc, w tym z DPS-ów. Wchodzisz w pewne środowisko i od razu myślisz, co możesz zrobić dla poprawy warunków życia nie tylko seniorów, ale też niepełnosprawnych, samotnych. Problemów jest bardzo wiele… potrzebna jest dobra wola, zdolność do działania z serca i grupa z inicjatywą.

Elżbieta Mielniczuk: Rozszerzyłaby pani swoje pole działania…?

Marta Buczkowska: Ja widzę naprawdę bardzo dużo. Zauważam, ile zagrożeń istnieje choćby na wsiach, widzę, jak ważne jest, żeby tam realizować podobne projekty. Umiejętność takiego postrzegania spraw dał mi projekt FAO. Spacer po moim osiedlu  pozwolił mi zrozumieć, jak dobrze jest razem pochodzić, ile jeszcze rzeczy można dostrzec. Możliwości działania zawsze można znaleźć: choćby zrobić zdjęcie, napisać pismo i posłać do rady dzielnicy. Mieć otwarte oczy i serce. Nie czekać aż ktoś to zrobi za nas. Tak, dzięki projektowi nabrałam prawdziwego rozmachu! Chcę czegoś więcej: mam zamiar zebrać sąsiadów, pójść do rady osiedla, nawiązać kontakty. Również z administracją osiedla. Taka aktywność daje mi życie: robienie fajnych rzeczy z fajnymi ludźmi dającymi mi porządny napęd.

Elżbieta Mielniczuk: Zostaje mi tylko podziękować za rozmowę i życzyć wielu innych potrzebnych i skutecznych inicjatyw. A także spotkania ludzi, z którymi osiągnie pani swoje cele.

...

Oprócz wspólnego oglądania, słuchania czy czytania, warto zaproponować podopiecznemu wspólną zabawę intelektualną. Aby umysł sprawnie działał, warto go ćwiczyć całe życie i to regularnie – nie wystarczy np. raz w miesiącu zagrać tylko przez 5 minut. Warto grać systematycznie, a z czasem zobaczymy, że nasz umysł będzie sprawniejszy. Proponowane gry, wspierające pracę naszego umysłu, to m.in.:

Poniżej przedstawimy  listę pomysłów, jak w twórczy sposób można spędzić czas z osobą starszą, która ma ograniczoną możliwość samodzielnego opuszczania domu.

Samotni Seniorzy niech się nie zrażają. Poniższe pomysły można zrealizować samemu. Nowoczesne podejście pozwala śmiało wejść do lokalu, do miejsca kultury bez osoby towarzyszącej. Inni ludzie korzystający z uroków wybranego przez nas miejsca skupiają się raczej na własnych przeżyciach niż zwracają uwagę na pozostałych obecnych. Samotne osoby tym bardziej powinny robić sobie drobne przyjemności. Nie ma powodu samemu pozbawiać się atrakcji, dostępnych dla każdego, tylko za względu na brak towarzystwa. Izolowanie się, pozostawanie w domu rodzi smutek i sprzyja stanom depresyjnym. Samotne przebywanie w ulubionych miejscach ma określone zalety, jeśli zależy nam na spokojnej kontemplacji, refleksji, głębokim przeżywaniu i skupieniu.

Samodzielne organizowanie zajęć to możliwość wyboru czasu wyjścia, zmiany planów, gdy pogoda okaże się niesprzyjająca albo gdy samopoczucie nie pozwala na podjęcie wysiłku. To także wybór aktywności najbardziej odpowiadającej Seniorowi, który może mieć dla siebie jeszcze inną propozycję niż niżej wymienione. Każdy może samodzielnie zdecydować, z kim chce spędzić czas, gdzie zjeść posiłek albo jakie koszty jest gotów ponieść (dojazdy, bilety wstępu, posiłki).