Z pamiętnika młodej seniorki. Monolog, czyli takie sobie pogaduchy

Zastanawialiście się kiedyś, czy można być młodą seniorką? Z punktu językowego jest to oksymoron, ale – z życiowego punktu widzenia – chyba można. Gdyby tak wziąć pod uwagę mój staż senioralny, to znalazłabym się „w przedszkolnej grupie Starszych Starszaków”. Z kolei, gdyby tak porównać ludzkie życie do roku kalendarzowego ze zmieniającymi się porami roku, to mój staż senioralny wskazywałby na wiosenną wiosnę. A na wiosnę, jak to na wiosnę: zielono w głowie
 i fiołki w niej kwitną!

Skoro już ustaliliśmy, że można być młodą seniorką, to może należałoby zastanowić się teraz, co zrobić, żeby utrzymać jak najdłużej tę „wiosnę” jesienią i nie ulec stereotypowemu wizerunkowi seniorki: wychowywanie wnuków, kapcie, telewizor, w lecie ławeczka i tzw. „monitoring osiedlowy”. A, i jeszcze jedno: ranking chorób i boleści.

Powszechnie znane jest powiedzenie „w zdrowym ciele – zdrowy duch”, autorstwa rzymskiego poety Juwenalisa. Powiedzenie wskazuje, że należałoby zacząć pracę nad sobą od ciała. Ale czy na pewno? A może odwrotnie? Wszak, gdy duch i myśl są zdrowe, to i ciało nie szwankuje. Niezależnie od tego, co wybierzemy na starcie, warto zadbać i o ciało, i o duszę.

Weźmy pod uwagę np. wykopaliska archeologiczne, które pokazują, że już w czasach starożytnych ludzie byli przekonani o tym, że podstawę udanego życia stanowi ruch. Współcześni naukowcy potwierdzają, że aktywność fizyczna powiększa hipokamp, czyli taki mały kawałek mózgu położony blisko płata skroniowego, przypominający swoim kształtem konika morskiego (stąd jego nazwa), który odpowiedzialny jest za pamięć i odczuwanie emocji. „Litania” zalet ruchu jest długa, m. in.: ruch poprawia ukrwienie mózgu, wzmagając koncentrację i zdolność do kojarzenia faktów, podnosi odporność na stres, uwalnia wydzielanie endorfin, czyli hormonów szczęścia (och, jak my lubimy te endorfinki, zwłaszcza wytworzone przez czekoladę :), usprawnia układ trawienia i kostno-stawowy. Krótko mówiąc – przedłuża nam życie.

Istotne natomiast jest, żeby forma ruchu była dostosowana do ogólnego stanu zdrowia oraz sprawności. Trudno brać udział w maratonie, gdy po kilku krokach mamy zadyszkę, serce nam puka (ale niekoniecznie w rytmie cha-cha :), a nogi – mówiąc kolokwialnie – „rzucają nas na kolana”. Najprostszą formą ruchu są oczywiści spacery, a od kilku lat szczególnie modne stało się tzw. chodzenie z kijkami, czyli nordic walking. Jak głosi powiedzenie: „co cztery nogi, to nie dwie”! Dla amatorów szybkości i adrenaliny zalecane jest śmiganie pojazdem dwukołowym po ścieżkach rowerowych. Zwłaszcza w godzinach rowerowego szczytu doładujemy się pokaźną porcją adrenaliny.

Uprawianie sportu na świeżym powietrzu poprawia nie tylko kondycję fizyczną, ale daje też radość z obcowania z przyrodą nieożywioną i ożywioną, np. wyostrza się wzrok, wypatrujący rączych sarenek, choć niekoniecznie – baranów.

Miłośnikom cieczy należy polecić korzystanie z basenu. Może to być pływanie wzdłuż dowolnym stylem (w poprzek bym nie radziła :) albo gimnastyka w wodzie.

Osoby pamiętające piosenki Maryli Rodowicz mogą samodzielnie gimnastykować się
w domu, ale jeszcze lepiej w grupie, podśpiewując jedną z jej piosenek: „Pieśń do boju nas zagrzewa/ Ciężkie oko się odmyka/ Usta milczą, dusza śpiewa, gimnastyka... Wyskok, podskok, pompki, mostek/ Skręty szyi, skręty kiszek/Podkurcz, rozluźnienie kostek/ Wymach, skłony, stójka w zwisie...”.

Gdy już zadbaliśmy o naszą kondycję fizyczną, czas przystąpić do gimnastyki mózgu, bo – jak mówią niektórzy – organ nieużywany zanika. Mówiąc o mózgu, należałoby mówić mądrze
i naukowo. W związku z tym ponownie pozwolę sobie przywołać opinię mądrych naukowców, którzy twierdzą, że nawet kilka minut dziennej pracy intelektualnej wystarczy, żeby efektywnie ćwiczyć pamięć. A pamięć trzeba ćwiczyć nieustannie, bowiem – wraz z upływem lat – szare komórki niejako „wybielają się” i zdolność neuronów do przekazywania i przechowywania informacji ulega stopniowemu pogorszeniu. Istotne jest ćwiczenie i doskonalenie takich umiejętności, jak: uważność, pamięć, kreatywność, koncentracja, koordynacja. Należy pamiętać także o uczeniu się czegoś nowego. Wówczas w naszym mózgu automatycznie powstają nowe połączenia między neuronami, tworząc struktury, w których magazynowana jest nowa wiedza.

Doskonałym sposobem na ćwiczenie umysłu, a także przypomnieniem sobie zdobytej onegdaj wiedzy encyklopedycznej jest rozwiązywanie krzyżówek, bardzo lubiane i popularne, nie tylko wśród seniorów. Któż z nas, starszego pokolenia, nie pamięta krzyżówek „z kociakiem”
w „Przekroju”, wymagających kojarzenia i szukania niestandardowych sposobów myślenia. Czy młode pokolenie znalazłoby tak szybko odpowiedz na przekrojowe hasła? Można zmierzyć się
z uwspółcześnioną wersją wyzwania szaradziarskiego, poszukując krzyżówek w internecie. Będzie to iście salomonowe połączenie przyjemnego z pożytecznym: rozwiążemy krzyżówkę (kto wie, może się uda?), a jednocześnie udoskonalimy umiejętność wyszukiwania informacji w internecie.

W celu utrzymania dobrej kondycji zaleca się także utrzymywanie kontaktów towarzyskich, a nawet posiadanie wnuków. Babcie i dziadkowie bardzo dobrze wiedzą, ile nowych wiadomości
i umiejętności można nabyć od wnuków. Gry i zabawy z dzieciństwa obu pokoleń są zupełnie inne, dlatego mogą oni wzajemnie uczyć się różnych rzeczy, zdobywać nowe umiejętności i poszerzać wiedzę.

Zwolennikom konwencjonalnych zachowań poleca się unikanie rutyny i wyjście poza praktykowane schematy. Innymi słowami mówiąc: czasami warto, dla własnego dobra, poeksperymentować, np. od czasu do czasu wrócić do domu inną drogą niż zwykle, napisać coś lewą ręką albo poczytać książkę w kawiarni zamiast w domu. Podjęcie nowego wyzwania każdorazowo silnie pobudza szare komórki, aktywizuje obszary mózgu i daje radość z osiągniętego celu.

Moim osobistym pomysłem na odczuwanie wiosny jesienią życia stały się kabaret i teatr oraz taniec hawajski. Pozwólcie, że opowiem o swoich doświadczeniach ze sztuką sceniczną.

W szkole nigdy nie mówiłam wierszyków na akademiach i w ogóle nie interesowałam się specjalnie teatrem, z wyjątkiem systematycznego śledzenia w telewizji poniedziałkowego Teatru Telewizji i serialu Kobra.

Cała przygoda ze sceną zaczęła się (gdy jeszcze pracowałam) od polecenia mojej dyrekcji, aby wziąć udział w pierwszej edycji Narodowego Czytania (w 2012 roku) i zaprezentować „Pana Tadeusza”. Będąc placówką kultury, staraliśmy się zrobić to jak najlepiej. Kolejne lata stworzyły okoliczność do prezentacji kolejnych Narodowych Czytań. Tym razem nie ograniczyliśmy się wyłącznie do przeczytania tekstów, ale powstały całe spektakle teatralne. Sami pisaliśmy scenariusz, sami robiliśmy dekorację i kostiumy, wreszcie – sami byliśmy aktorami. Z wieloma koleżankami i kolegami, biorącymi udział w spektaklach, pracowałam od kilkunastu lat, ale dopiero podczas przygotowywania spektakli poznaliśmy się lepiej, odkryliśmy swoje talenty i możliwości. Od tej pory teatr mnie zafascynował.

Pewien czas później, jeszcze przed emeryturą, spotkałam panie z kabaretu „Mydło
i powidło”. Już podczas pierwszego oglądanego spektaklu wiedziałam, że chcę z nimi tworzyć takie widowisko! Czekały na mnie pół roku, aż przejdę na emeryturę. I jestem z nimi do dzisiaj, czyli już 6 lat.

Co mnie urzeka w teatrze? Wszystko. Teatr to magia i gra na emocjach, swoich i widza. Uwielbiam budować postać, którą gram. Wczytuję się w tekst, staram się zrozumieć postać, jej uczucia i myśli, a później przekazać je widzowi. Mam teraz zaszczyt pracować z profesjonalnym aktorem i reżyserem, od którego chłonę garściami całą wiedzę, którą nam tak chętnie przekazuje.
I dopiero teraz wiem, że jeszcze tyle muszę się nauczyć... Paradoksalnie, im dłużej występuję, tym większą mam tremę.

A kabaret? Kabaret to jest inny świat niż sztuka teatralna: trochę frywolności, trochę improwizacji, trochę śpiewu, trochę monologów. Przepadam grać też moją postać „wiecznie uciekającej panny młodej”. W kabarecie uwielbiam bezpośredni kontakt z widzem, możliwość spojrzenia w oczy widza z tego samego poziomu, a nie „z wysokości sceny”. Największym naszym sukcesem scenicznym był spektakl wystawiany na deskach Teatru Starego w Lublinie, jednego
z najstarszych teatrów w Polsce. Sama świadomość, kto ze sławnych aktorów stał na deskach tego teatru, już była paraliżująca, ale dałyśmy radę. Spektakl okazał się sukcesem.

Jak widać z powyższych doświadczeń, dobrze jest mieć pasję, która sprawi – mówiąc metaforycznie – że „wiosna tej jesieni” będzie pogodna. Dodam jeszcze, że można wrócić do dawnego hobby, na realizację którego nie było czasu, niejako je „odkurzyć”, albo też znaleźć nowe. I śpiewać wraz z kabaretem „Mydło i powidło”: Nie młodzi, nie młodzi/ Nam nic już nie zaszkodzi/ Więc cieszmy się codziennie/ Niezmiennie, niezmiennie./ Gdy pamięć nie szwankuje/ To głowa wciąż pracuje/ Więc cieszmy się codziennie/ Niezmiennie, niezmiennie./ Bo u nas seniorów wesoło jest/Zabawić się fajnie/ Ty możesz też/ My zawsze mamy chęć na żart/ Byleby humor wiecznie trwał.

Elżbieta Kurpińska